Nie trzeba lubić księgowości. Ale warto lubić swoją księgową.
Księgowość nie należy do tych dziedzin, które budzą szczególne emocje. Rzadko wzbudza ekscytację, nie inspiruje do działania tak jak marketing czy sprzedaż. Większości przedsiębiorców kojarzy się z terminami, przepisami, liczbami i obowiązkami, które trzeba po prostu „odhaczyć”. Nie budzi sympatii, a często wręcz bywa źródłem frustracji. I to jest zupełnie naturalne. Nie każdy musi lubić księgowość. Ale – i tu zaczyna się to, co naprawdę ważne – warto lubić i cenić osobę, która się nią dla nas zajmuje.
Bo kiedy za tabelkami i dokumentami pojawia się człowiek, który zna nasz biznes, rozumie nasze potrzeby i potrafi mówić do nas zrozumiałym językiem, cała relacja z księgowością się zmienia. Przestaje być tylko usługą, a staje się współpracą. A z czasem – realnym partnerstwem w prowadzeniu firmy. Dobra księgowa to nie tylko osoba, która pilnuje terminów i wysyła deklaracje. To ktoś, komu powierzamy dostęp do bardzo wrażliwych obszarów naszego życia zawodowego – finansów, decyzji inwestycyjnych, planów rozwojowych. To osoba, która niejednokrotnie wie o nas więcej niż niejeden wspólnik.
Właśnie dlatego zaufanie staje się podstawą tej relacji. Zaufanie, że ktoś nas nie oceni, jeśli coś zawalimy. Że wyjaśni, a nie skrytykuje. Że wesprze, a nie zostawi z problemem. Że w razie potrzeby wstanie z nami o siódmej rano, żeby coś jeszcze wysłać, bo my się zagapiliśmy. Księgowa – ta naprawdę dobra – nie tylko zna układ kolumn w systemie księgowym. Zna też rytm naszego biznesu. Wie, kiedy mamy dobry miesiąc, a kiedy tniemy koszty. Potrafi doradzić, zaproponować, pomóc spojrzeć szerzej. Czasem jako ekspertka, czasem jako powierniczka, a czasem po prostu jako ktoś, kto widzi więcej niż liczby.
Wielu przedsiębiorców, szczególnie tych działających w pojedynkę, zaczyna bez zespołu, bez działu finansów, bez doradców. W takim układzie to właśnie księgowa staje się pierwszym i często najważniejszym partnerem biznesowym. To z nią omawiają pierwsze inwestycje, pytają o to, czy nowy kontrakt się „spina”, zastanawiają się, kiedy zatrudnić pracownika i jak nie utknąć w pułapce kosztów. To nie zawsze są rozmowy łatwe, ale często najbardziej szczere.
Nie trzeba lubić księgowości – to prawda. Można jej nie rozumieć, można się w niej gubić, można się jej nawet bać. Ale jeśli mamy po swojej stronie osobę, której ufamy, z którą można rozmawiać bez stresu, która nie tylko wykonuje swoją pracę, ale też dba o nasz spokój, poczucie bezpieczeństwa i rozwój firmy, to księgowość przestaje być problemem. Staje się zasobem. I wtedy naprawdę nie trzeba jej lubić. Wystarczy, że lubimy i cenimy osobę, która stoi po naszej stronie.